1 na 5 urządzeń użytku domowego, testowanych w ramach MarketWatch, zużywa więcej energii niż deklarowane

18 produktów codziennego użytku ma problemy z unijnymi przepisami odnośnie efektywności energetycznej

 

23 marzec 2016, Katowice. Jedno na pięć urządzeń użytku domowego, testowanych w ramach MarketWatch, zużywa więcej energii niż deklarowane jest na opakowaniu.

Poświęciliśmy trzy lata na sprawdzenie, czy lodówki, zmywarki, żarówki i inne urządzenia są tak energooszczędne, jak wynika z etykiety. Okazało się, że wiele z nich zużywa dodatkową energię, która generuje dla konsumentów dodatkowe koszty.

Niezależne testy laboratoryjne pozwoliły na wykrycie odkurzacza, który zużywa o 54% więcej energii, niż wynika z etykiety, lodówki zużywającej o 12% więcej energii, mierzono klasy energetyczne niższe niż deklarowane, a w telewizorach funkcje przełączające urządzenie w tryb niższego poboru energii były wyłączone [1].

Dla użytkowników sprzętu niektóre wyniki mogą być zaskakujące, a inne denerwująco znajome. W przypadku zmywarki stwierdzono konieczność przejścia dwóch cykli zmywania, aby naczynia były czyste (zdjęcia laboratoryjne). Oświetlenie LED dawało o 20 procent mniej światła niż wynikało z opisu na opakowaniu. Z kolei suszarka do ubrań nie miała możliwości przejścia w stan mniejszego zużycia energii z powodu podświetlenia wyświetlacza.

Projekt MarketWatch, współfinansowany ze środków UE, prowadzony jest w partnerstwie europejskich organizacji ekologicznych społeczeństwa obywatelskiego. W ramach prac zlecono akredytowanym laboratoriom sprawdzenie urządzeń pod kątem zgodności z unijnymi przepisami odnośnie efektywności energetycznej [2]. W projekcie skupiono się na produktach oraz sektorach, które uważano za potencjalnie niezgodne, wyniki nie odzwierciedlają więc sytuacji na rynku, jako całości. Wielkość próbek była zbieżna z metodologią stosowaną przez organy nadzoru rynku dla połowy badanych produktów. Mniejsze próbki stosowane były w przypadku, gdy producenci akceptowali wstępne ustalenia lub zaprzestano produkcji urządzeń.

Eksperci szacują, że z powodu niezgodnych produktów, tracimy ponad 10 miliardów euro  rocznie z powodu utraconych oszczędności energii. Jest to dalekie od obietnicy oszczędności 465 euro dla przeciętnego rachunku za energię w każdym europejskim domu z powodu funkcjonowania dyrektywy o etykietowaniu energetycznym oraz ecodesign [3].

Wielu producentów obiecało zespołowi MarketWatch udostępnienie użytkownikom aktualizacji oprogramowania urządzeń celem rozwiązania zidentyfikowanych problemów ze zwiększonym zużyciem energii.

Jack Hunter, rzecznik MarketWatch, powiedział: “Konsumenci są coraz bardziej bezradni w tej sytuacji. Przed organami nadzoru rynku stoi prawdziwe wyzwanie ochrony kupujących przed produktami, które zużywają więcej energii niż deklarowane”.

Więcej informacji na temat systemu testowego i wyników dostępnych jest w raporcie.

 

Przypisy

[1] Tabela przedstawia urządzenia testowane w ramach MarketWatch, które przejawiały problemy w zakresie efektywności energetycznej, wraz z podaniem szacunkowych kosztów dodatkowych. Wyniki dla poszczególnych urządzeń dostępne są w zakładce “Raporty nt. produktów i sklepów”.

[2] Efektywność energetyczna urządzeń regulowana jest przez dwie dyrektywy – ecodesign oraz dot. etykietowania energetycznego. Poradnik na ten temat dostępny jest na naszej stronie.

[3] 465 euro oszczędności rocznie zostało oszacowane przez Komisję na podstawie obecnie obowiązujących przepisów. Oszczędności na tym poziomie oczekuje się od roku 2020, kiedy to w domach będą bardziej efektywne produkty. Aby uzyskać więcej informacji, kliknij.

 

 

Jak wybierać lampy LED? Porady UOKiK

Kupując lampę LED, warto poświęcić nieco czasu na wybór produktu, który będzie bezpieczny i dostosowany do naszych potrzeb. Pomogą w tym informacje, które znajdziemy na etykiecie, opakowaniu lub samej lampie.

Kupując lampę LED, warto poświęcić nieco czasu na wybór produktu, który będzie bezpieczny i dostosowany do naszych potrzeb. Pomogą w tym informacje, które znajdziemy  Jednym z najczęściej popełnianych błędów przy zakupie lamp LED jest zwracanie nadmiernej uwagi na ilość watów, która jest podstawową jednostką mocy światła w tradycyjnych żarówkach. W przypadku oświetlenia LED ważniejsza jest liczba lumenów (lm). Im większa, tym silniejsze oświetlenie.

Istotny jest również współczynnik oddawania barw CRI (Ra), określający wpływ stosowanego oświetlenia na wygląd kolorów. Punktem odniesienia dla sztucznych źródeł światła jest światło dzienne, które posiada najwyższy współczynnik oddawania barw Ra=100. Zatem lampy LED posiadające wysoki współczynnik CRI (Ra) wierniej oddają naturalne kolory otoczenia i przedmiotów.

Warto również zwrócić uwagę na barwę światła, która wyrażona jest w kelwinach (K). Jako oznaczenie barwy ciepłej przyjmuje się wartości poniżej 3300ºK. Im niższa wartość kelwinów, tym cieplejsze światło – zbliżone do tradycyjnych żarówek.

Należy również zwrócić uwagę na inne informacje, które pozwolą zachować bezpieczeństwo użytkowania lamp. W przypadku oświetlenia LED umieszczane są one najczęściej na opakowaniach. Są to m.in. znamionowe napięcie zasilające lub zakres napięć (oznaczone V lub Volt), moc znamionowa (W lub Wat) oraz częstotliwość znamionowa (Hz).

Wybierając lampę LED, powinniśmy zwrócić uwagę, czy posiada znak CE. To deklaracja producenta, że produkt spełnia wymagania unijnego prawodawstwa harmonizacyjnego. Na produkcie lub na opakowaniu powinny znajdować się informacje o producencie i importerze oraz adres kontaktowy.

Kiedy okaże się, że kupiliśmy wadliwą lampę LED, mamy prawo złożyć reklamację na podstawie kodeksu cywilnego. Dotyczy to wad  stwierdzonych w ciągu 2 lat od momentu wydania towaru. Do złożenia reklamacji przydatny będzie dowód zakupu, np. paragon. Zastrzeżenia można zgłaszać do wojewódzkich inspektoratów Inspekcji Handlowej.

UOKiK opracował również poradnik dotyczący zakupu oświetlenia LED. Jest dostępny do pobrania ze strony internetowej UOKiK.

Źródło:

Finałowe spotkanie z Dario Tamburrano w Brukseli

Co: W ramach projektu MarketWatch sprawdziliśmy czy detaliści i producenci stosują się do zapisów dotyczących ekoprojektu oraz etykietowania energetycznego. W tym celu, w wielu krajach europejskich, odwiedziliśmy 737 sklepów, w których sprawdziliśmy 103,141 produktów. Wyniki pokazują, że niektóre sektory są szczególnie problematyczne. To nie wszystko. Otrzymaliśmy też niepokojące wyniki testów laboratoryjnych, z których wynika, że w 1 na 5 sprawdzonych produktów występują problemy.

Po prezentacji wyników projektowych, przeprowadzone zostaną dwie dyskusje panelowe, w których będziemy chcieli zapytać, jaką rolę powinno odgrywać społeczeństwo obywatelskie w nadzorze oraz monitoringu rynku.

Program spotkania

Kiedy: 2 marzec 2016, rejestracja na sandwich lunch od 12.45, główne spotkanie od 13:30 do 18:15, przyjęcie koktajlowe od 18.25 do 19:30

Gdzie: Maelbeek Room, Residence Palace, Wetstraat 155, Brussels

Kto: Prelegentami będą przedstawiciele Komisji Europejskiej, władz państwowych oraz CECED-u, a także Pan Dario Tamburrano, europoseł prowadzący reformę etykiet energetycznych.

ZAREJESTRUJ SIĘ do 25 lutego.

Obecność etykiet energetycznych w sklepach: monitoring 10 sklepów stacjonarnych i 10 sklepów internetowych

W ramach MarketWatch przeprowadziliśmy wizyty kontrolne w 10 losowo wybranych sklepach stacjonarnych i 10 sklepach internetowych. Sprawdzaliśmy czy i w jaki sposób etykiety energetyczne są dostarczane klientom.

Europejskie przepisy dla wybranych grup urządzeń dokładnie opisują w jaki sposób etykieta powinna być dostępna – w sklepach stacjonarnych (zwykle z przodu lub na górze urządzenia), a w sprzedaży internetowej w okolicy ceny produktu.

Monitorowanie rynku w ramach MarketWatch koncentruje się na losowo wybranych sklepach ze wszystkich segmentów rynku detalicznego (od małych sklepów, sklepów elektronicznych, studiów kuchennych, po supermarkety oraz duże i małe sklepy internetowe).

W trakcie projektu przeprowadzone zostały trzy rundy monitorujące. Za każdym razem wszyscy sprzedawcy byli informowani pisemnie o wynikach. Wyniki z poszczególnych rund są także publikowane w raporcie zbiorczym na portalu MarketWatch Polska (1 runda, 2 runda). Wyniki kontroli poszczególnych sklepów dostępne są w zakładce “Raporty nt. produktów i sklepów”.

W ramach projektu przygotowaliśmy również kompleksowy poradnik, który prezentuje wszystkie niezbędne dla sprzedawców informacje odnośnie

Czy producenci nas oszukują?

W ostatnim czasie Europą wstrząsają afery związane z manipulowaniem wskaźnikami przez producentów. Koncern Volkswagen zaniżał ilość zanieczyszczeń w spalinach, przez co silniki, przynajmniej na papierze, stawały się bardziej ekologiczne. Ostatnio złą passę mają też producenci telewizorów Samsung oraz odkurzaczy Siemens i Bosch, którym zarzuca się, że urządzenia w rzeczywistości zużywają więcej energii niż podczas testów.

Oskarżenie w stosunku do Volkswagena wysunęła amerykańska Agencja Ochrony Środowiska (EPA), która odkryła, że testy emisji spalin w silnikach diesla są zakłamane. Okazało się, że afera ma szerszy zasięg i dotyczy również samochodów sprzedawanych na europejskim rynku. O co chodzi? Według EPA, w samochodach koncernu Volkswagen (jak Volkswagen, Audi, Seat, Skoda) instalowane było specjalne oprogramowanie, która sprawiało, że silniki przechodziły najbardziej rygorystyczne testy dotyczące emisji zanieczyszczeń. Podczas normalnego użytkowania samochodu, oprogramowanie ulegało dezaktywacji, co sprawiało, że przestawało maskować rzeczywistą emisję. W rzeczywistości samochód emitował znacznie więcej zanieczyszczeń niż przewidywały normy. Volkswagen przyznał się. W opublikowanym oświadczeniu czytamy iż: „Volkswagen usilnie pracuje nad wyjaśnieniem wszelkich nieprawidłowości związanych z montowanym w silnikach diesla oprogramowaniem”.

Nieco inaczej sytuacja przedstawia się w przypadku telewizorów Samsung. Informacja została opublikowana w brytyjskim dzienniku „The Guardian”. Eksperci pracujący w ramach unijnego projektu ComplianTV podnieśli alarm, iż telewizory Samsung zużywają więcej energii, niż zostaje to wykazane podczas testów. Ich zdaniem wykorzystana została do tego funkcja podświetlania ekranu Motion Lighting, która podczas testów laboratoryjnych zmniejszała podświetlenie ograniczając tym samym pobór mocy przez urządzenie. Samsung odpiera zarzuty i oświadczył: „Stanowczo odrzucamy sugestie, że nasze telewizory są wyposażone w mechanizm zaprojektowany, by zaburzać pomiary zużycia energii. Nie ma możliwości, by wyniki testów syntetycznych i zużycie realne od siebie odbiegały. Opcja Auto Motion Plus, obecna w Smart TV od 2011 roku, realnie pozwala zmniejszyć zużycie energii. Nie uaktywnia się tylko podczas pomiarów zużycia prądu, przeciwnie, jest domyślnie włączona od razu po wyjęciu z pudełka – zarówno w domu, jak i w laboratorium. Jest to opcja, którą można oczywiście wyłączyć, przechodząc do ustawień użytkownika, jednak w trybach standardowych jest ustawieniem domyślnym”.

To nie koniec. W tym tygodniu, firma Dyson oskarżyła konkurencję o podobne machinacje. Brytyjczycy twierdzą, że odkurzacze Siemens i Bosch są w rzeczywistości bardziej energochłonne, niż wykazują testy. Urządzenia te mają być wyposażone w czujnik zwiększający pobór mocy silnika w momencie zasysania kurzu. Z kolei testy były przeprowadzane w warunkach laboratoryjnych, sterylnych, które w porównaniu do normalnego użytkowania odkurzacza, dawały lepsze wyniki w testach efektywności. Bosch zaprzecza jakoby wprowadzał konsumentów w błąd, a testy przeprowadzane są zgodnie w wymogami dyrektywy Ecodesign.

Czy to koniec problemu? Czy jako konsumenci możemy ufać zapewnieniom producentów? Chcielibyśmy powiedzieć, że tak. Pewności jednak mieć nie można.

Postępowanie UOKiK w sprawie Volkswagena

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wszczął postępowanie wyjaśniające dotyczące manipulowania wskaźnikami emisji spalin w samochodach koncernu Volkswagen. Urząd wezwał przedsiębiorcę do przekazania informacji niezbędnych do ustalenia, czy istnieją podstawy do postawienia zarzutu naruszenia zbiorowych interesów konsumentów. Będzie też na bieżąco analizował przebieg działań naprawczych prowadzonych przez Volkswagen Group Polska

Sprawa Volkswagena dotyka dużej liczby użytkowników samochodów – zarówno konsumentów jak i przedsiębiorców w Polsce i w całej Unii Europejskiej. Kwestionowane przez różne urzędy działania mogą wiązać się z naruszeniem zbiorowych interesów konsumentów, przestrzeganiem norm środowiskowych oraz technicznych. Volkswagen Group Polska potwierdził wprowadzenie na polski rynek około 140 tys. pojazdów z systemem manipulującym poziomem emisji spalin.

14 października UOKiK wszczął postępowanie wyjaśniające w sprawie Volkswagen Group Polska. W jego trakcie będzie ściśle współpracował z Transportowym Dozorem Technicznym i Głównym Inspektoratem Ochrony Środowiska.

UOKiK zbada, czy konsumenci mogli być wprowadzeni w błąd. Przeanalizuje m.in. materiały reklamowe dotyczące pojazdów z wadliwym systemem sterowania emisją spalin. Sprawdzi, czy zawierały one informacje dotyczące poziomu emisji tlenku azotu lub szczególnych właściwości w zakresie stopnia emisji spalin (np. deklaracje przyjazności dla środowiska). Urząd zamierza ustalić, czy rzeczywisty ich poziom odbiega od wartości deklarowanych w reklamach i ofertach przedsiębiorcy.

UOKiK będzie też na bieżąco monitorował przebieg wprowadzonych przez przedsiębiorcę działań naprawczych. Istotne będzie, czy nie wpłyną one niekorzystnie na koszty eksploatacji, osiągi samochodów czy emisję spalin.

Więcej informacji na stronie UOKiK

Nie wszyscy sprzedawcy prezentują etykiety prawidłowo

Już po raz drugi przeprowadziliśmy inspekcje sklepów, a otrzymane wyniki nie prezentują się zbyt kolorowo.

W ramach projektu MarketWatch, w całej Europie, sprawdzono 30 000 produktów w 243 sklepach stacjonarnych oraz on-line. Połowa produktów miała problemy z prawidłowym etykietowaniem. Jedno urządzenie na pięć sprawdzonych nie miało etykiety w ogóle, co uniemożliwia konsumentom dokonanie oceny efektywności energetycznej telewizorów, lodówek i wielu innych produktów. Ponadto jedna trzecia produktów miała problemy z formatem etykiety (20 proc.), etykiety były poza zasięgiem wzroku (4 proc.) lub naklejone na niewłaściwym produkcie (3 proc.).


Screen-Shot-2015-07-23-at-12.12.56

Znaleźliśmy prawie 500 produktów dostępnych w sprzedaży, które nie powinny być już wprowadzone do obrotu, ponieważ są one uważane za pożeraczy energii. Wprawdzie niemożliwym jest dla nas powiedzenie kiedy zostały wprowadzone do obrotu. Być może są to stare zasoby, a więc mogą być sprzedawane. Mimo to, należy wyszukiwać takie przypadki w sklepach, aby sprzedawcy mogli je wycofać z oferty dla dobra kupujących. Najgorzej sytuacja wyglądała wśród urządzeń takich jak odkurzacze, suszarki bębnowe i urządzenia klimatyzacyjne.

Szczególnie dużo przypadków błędnego etykietowania produktów wykryliśmy w sklepach internetowych, w których zaledwie jeden produkt na trzy był prawidłowo oznakowany. Te wszystkie uchybienia łamią zapisy unijnych dyrektyw – w sprawie ekoprojektu oraz w sprawie etykietowania urządzeń. Sprawa pozostaje więc otwarta dla przedstawicieli organów nadzoru rynku, które otrzymają raport z drugiej rundy inspekcji sklepów.

Inspekcje zostały przeprowadzone w wielu sklepach – od wielkich detalistów elektronicznych, przez hipermarkety, po wyspecjalizowane salony (jak np. studia kuchenne). Zostały one wybrane, jako obarczone wyższym ryzykiem i nie są reprezentatywne dla rynku jako całości. Imienne wyniki zostaną opublikowane już wkrótce, po zakończeniu dialogu z detalistami. Wyniki otrzymane w drugiej rundzie są porównywalne z tymi otrzymanymi w czasie pierwszej inspekcji

Screen-Shot-2015-07-20-at-15.58.04W zeszłym tygodniu Komisja Europejska ogłosiła, że ​etykiety energetyczne otrzymają nowy wygląd. Ruch ten będzie miał pozytywne skutki dla detalistów, konsumentów i producentów. EuroCommerce przyjął z zadowoleniem, że nowe etykiety mają być czytelniejsze. Wcześniej powiedział prasie, że sektor sprzedaży internetowej nie był gotowy do stosowania nowych zasad etykietowania.

Sprzęt pożerający olbrzymie ilości energii elektrycznej to setki euro strat dla każdego gospodarstwa domowego, a jednocześnie duzi sprzedający sprawiają zawód prawie 85 proc. kupujących, którzy używają etykiet energetycznych celem porównania urządzeń między sobą. Detaliści wiedzą o tych problemach, zwłaszcza w Internecie. Najwyższy czas podjąć działania i zaprowadzić porządek w tym zakresie.

 

Wkrótce czekają nas nowe etykiety

Wszyscy doskonale kojarzymy etykiety energetyczne. Stały się one nieodłącznym elementem sklepowego krajobrazu. Obecnie Komisja Europejska pracuje nad ich liftingiem.  

Etykiety energetyczne dla sprzętu gospodarstwa domowego towarzyszą nam od 1993 r. Początkowo obejmowały klasy od A do G, gdzie najbardziej energooszczędnej klasie odpowiadał kolor zielony, a tej energochłonnej czerwony. Rynek urządzeń zaczął jednak dążyć ku coraz większej energooszczędności i system klas od A do G przestał zdawać egzamin. W 2010 r. etykiety przeszły więc zmiany kosmetyczne – rozszerzono skalę o dodatkowe klasy energetyczne (A+, A++, A+++) oraz użyto czytelnych piktogramów.

Quo vadis, etykieto?

Biorąc pod uwagę sytuację na rynku, Komisja Europejska postanowiła rozpocząć prace nad kolejnym liftingiem etykiet. Postanowiono powrócić do poprzedniej skali efektywności energetycznej – od klasy G (kolor czerwony, urządzenie energochłonne) do klasy A (kolor zielony, model energooszczędny). Okazuje się bowiem, że wybór urządzenia w klasie energetycznej A nie jest już taki dobry dla konsumenta. Przykładowo, w świetle zapisów dyrektywy ecodesign (ekoprojekt), do obrotu nie mogą być wprowadzane:

  • lodówki, zamrażarki o klasie energetycznej niższej niż A+ (od lipca 2012),
  • pralki o klasie energetycznej niższej niż A+ (od grudnia 2013),
  • suszarki do prania o klasie energetycznej niższej niż C i klasie suszenia niższej niż D (od listopada 2013).

Powód wprowadzenia zmian jest więc oczywisty. Konsumentom należy się dostęp do czytelnych informacji. Skoro zabronione jest wprowadzanie do obrotu urządzeń poniżej pewnej klasy, to nie ma sensu utrzymywania etykiet w skali od D do A+++, bo tak naprawdę na rynku mogą być sprzedawane tylko urządzenia powyżej klasy A+. Niektóre klasy energetyczne stają się więc „puste”, gdyż przykładowo lodówek o klasie energetycznej C próżno szukać na rynku.

energy-monster-my-caption

Proponowana zmiana sprawi więc, że konsumenci będą w stanie podejmować bardziej świadome decyzje, które pozwolą im zaoszczędzić energię i pieniądze. Obecnie kupując lodówkę A+ możemy myśleć, że jest ona energooszczędna, a tak naprawdę jest ona najniższą klasą dopuszczoną do obrotu. Nowy system etykietowania umożliwi podjęcie właściwej decyzji, opartej o wiarygodne porównanie urządzeń dostępnych na rynku.

Więcej informacji

1 rok do końca – podsumowanie

Przed nami pozostał rok do końca prac w ramach projektu MarketWatch. Poniżej prezentujemy krótkie podsumowanie naszych osiągnięć:

  • Sprawdzono etykietę energetyczną dla 67.000 produktów i wysłano ponad 100 listów celem poinformowania sprzedawców o wykrytych nieprawidłowościach,
  • Opublikowano prawie 200 artykułów prasowych, które dotarły do 17 mln osób w samej tylko Wielkiej Brytanii,
  • Przeprowadzono blisko 30 spotkań z władzami krajowymi,
  • Newsletter cieszy się zainteresowaniem 250 organizacji.

Kolejne 6-8 miesięcy przyniesie ze sobą wyniki prowadzonych przez nas prac – druga runda inspekcji sklepowych, kontrola produktów i testy laboratoryjne.

Zachęcamy do śledzenia naszych działań. Ich wyniki mogą okazać się bardzo ciekawe. 

OSRAM tłumaczy swoje opakowania z napisu “eko”

Drugi największy na świecie producent oświetlenia zobowiązał się do usunięcia hasła “eko” z opakowań produktów halogenowych. OSRAM nie uważa jednak, że napis na opakowaniach jest błędny. Coolproducts twierdzi, że stosowanie określenia “eko” w odniesieniu do najmniej wydajnych żarówek na rynku wprowadza konsumentów w błąd. Wprawdzie stosowanie określenia “eko” nie jest wyraźnie zabronione w prawie europejskim, ale oficjalne wytyczne Komisji Europejskiej wykluczają użycie tego słowa. Nie jest jeszcze jasne, czy inne duże firmy oświetleniowe postąpią podobnie z napisem “eko” na opakowaniach. Dla MarketWatch jest to jednak budujący przykład funkcjonowania społeczeństwa obywatelskiego, które wywarło wpływ na zmianę strategii dużego producenta. Aby uzyskać więcej informacji, kliknij tutaj.